Odwieczny problem...wczoraj jeszcze, szybowałam lekko niczym niebieski ptak. Stan nieważkości, utrzymywał się już czas jakiś, pisałam...chyba bardziej, tworzyłam nawet niż pisałam. Gdzieś w mojej głowie, rodziły się całkiem nowe pomysły na stare gotowce. Składałam palce na miniaturowej, zacinającej się wciąż klawiaturce i z zadowoleniem, zerkałam w ekran. Cholera pierwszy raz od dłuższego czasu, smakowałam tę przyjemność, delektowałam się słowem, niczym truskawkami, maczanymi w szampanie. Brry, przecież wcale nie lubię tego cierpkiego napoju. Nawet wariacje dzieci nie były w stanie, wyprowadzić mnie z równowagi, no i ta paskudna grypa, też nie umiała mnie powstrzymać. "Kocham was" chciałam wrzeszczeć, kiedy zaczęłam zauważać błędy, te własne, przed chwilą popełnione. Odrodziłam się, pomyślałam dumna z siebie tak bardzo jak z celującej oceny mojej córki. I nieważne było, że to swoista próżność, przecież raz w życiu mogłam się jej poddać bez uszczerbku jakiegoś konkretnego.
Pamiętasz? Wszystko tak fajnie się składało ostatnio...Czy to było właśnie szczęście?
Jedno słowo...salwa wywołana, przeze mnie, czy Ciebie? Bez znaczenia. Krzyk, złość. Stałam tam w kącie, nie mogłam uwierzyć, że tak można. Przecież nawet w swojej książce, nie wpadłam na taki scenariusz...Fabuła wymknęła się spod kontroli, jeśli przyjąć, że takie pojęcie w ogóle istnieje.
Tak, nawet bardzo bolało, Ty nie znasz podobnego uczucia. W zasadzie nawet nie chodziło o ten policzek, ani rzucone byle jak połamane krzesło. Wiesz, ścisnąłeś mnie w dłoni i zamiast raz szybkim ruchem, złamać skrzydła, wyrywałeś po jednym piórze.
Patrzę dziś na te moje pokaleczone lotki i pytam sama siebie, czemu Bóg stworzył mnie ptakiem?
Przepięknie wyrażone uczucia.Nie każdy tak potrafi.Szkoda tylko,że tak bolesne.
OdpowiedzUsuńOd urodzenia towarzyszy nam ból, jednym większy, innym mniejszy ale jednak jest. Dziękuję za poczytanie i zapraszam do skomentowania również innych artykułów, postów, czy jakkolwiek tę moją pisaninę nazwać.
OdpowiedzUsuń