sobota, 7 lipca 2012

Odrodzenie

Gdzieś wyczytałam wydawnictwo ogłosiło konkurs dla kobiet. Jest widać zapotrzebowanie na dramatyczne wyznania skrzywdzonych, słabych istot. Nieszczęśliwa miłość - zakładając, że coś takiego w ogóle istnieje - traumatyczne wspominki, ckliwe wyznania. Dlaczego nie mogę wyzbyć się wrażenia, że oto jakiś Gość w nienagannie leżącym garniturze kolejny raz chce dowieść jakie to nieporadne istoty te kobiety.
Podsumujmy więc, cóż to za twór ta biedna kobieta:
Rodzi się takie to to rozwrzeszczane, nim rozpocznie naukę w szkole już kombinuje swoją własną rodzinę. Hurtem zbiera lalki i pluszowe zabawki, nadając każdemu konkretną rolę w swoim domostwie. Największa z lal, zakupiona przez ulubioną babcię, staje się naturalnie mamą, a cała reszta przybytku to dzieci. Wszystko dopracowane w najmniejszych szczegółach. Mama oczywiście w asyście dobranego starannie taty. Głowa rodziny nie wzięła się z przypadku, należyta selekcja wyłoniła tego jedynego kandydata.
Ciekawe, ojcem nie stał się najpiękniejszy z pluszaków, a ten największy, najsilniejszy zdaniem dysydentki.
Każdej wolnej chwili tata miś krząta się po maleńkim gospodarstwie i jak na ojca przystało w mig wyłapuje potrzeby swojego stadka. Dzieci z prawdziwą tęsknotą wyczekują powrotu kudłatego rodzica.
Dziewczynka przechodzi naturalną grę wstępną przed dorosłym życiem. Uczy się ról jakie przyjdzie jej zagrać za kilkanaście lat.
Tylko po co to wszystko?

6 komentarzy:

  1. W dzisiejszym świecie, jednak nie do końca tak jest. Córki moich koleżanek nie chcą bawić się lalkami, wolą samochody i klocki, latają p drzewach i wydzierają dziury na kolanach. Myślę, że bardzo wiele zależy od przykładu jaki się wynosi z domu, jeśli dziewczynka widziała matkę, która z pokorą zajmowała się domem i dziećmi, wyręczając w tym całkowicie ojca i przytakując mu we wszystkim, podawała pod nos obiadek, córka prawdopodobnie sama przyjmie taką rolę. Sama jestem matką i żoną i wiem jaki to trud zajmować się (tylko! jakby to niektórzy nazwali) domem, ale też stosuję układ partnerski i podział obowiązków. Nieraz to ja majstruję śrubokrętem, a mąż gotuje innym razem ja latam ze szmatą, a on ogląda mecz. Równowaga musi być. Tylko wtedy kobieta będzie miała satysfakcję, będzie dumna, że jest kobietą. Ale mnie zawsze wychowywano w poczuciu, że muszę być niezależna, że sama muszę wyznaczyć granice i konsekwentnie się ich trzymać. Pozdrawiam cieplutko!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm to ciekawe, co piszesz. Związek partnerski to pewnie marzenie wielu kobiet. swoją drogą ciekawe ilu z nas udało się ten ideał osiągnąć.
      Myślę jednak, że większość mężczyzn nie lubi kobiet, które im dorównują, a już na bank mają awersję do tych z pań, które w jakimś aspekcie górują nad nimi.
      Równouprawnienie to chyba jednak nadal sporadyczna instytucja w naszych domach.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Oczywiście, że mężczyźni nie lubią kobiet, które dominują, ani takich "zoś-samoś", dlatego trzeba znaleźć złoty środek. Mężczyzna musi mieć świadomość, że na nim świat się nie kończy, kobieta ma prawo do własnego życia, własnych znajomych, pasji i odpoczynku. Natomiast nie może to być okazywanie mężczyźnie, że jest do niczego nie potrzebny, trzeba łechtać jego ego :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zrozumiałe, natomiast myślę, a pewnie to mocno subiektywna opinia, że każdy mężczyzna nadaje się do związku z kobietą, która własne zdanie przedkłada nad tzw. "poprawność polityczną". Facet i owszem to jakby nasze naturalne dopełnienie i odwrotnie tak samo, jednak wciąż generalnie oni chcą mieć głos decydujący.
      Samczy instynkt, czy potrzeba udowodnienia kto jest górą? A może jedno i drugie?

      Usuń
  3. Związek partnerski nie oznacza, że nie ma starć w małżeństwie, że wszyscy wszystko akceptują. Kobieta i mężczyzna mają tak różny sposób postrzegania świata, że nawet najdrobniejsze sprawy mogą doprowadzić do konfliktu. Jedno musi być jasne: wzajemny szacunek, choćby nie wiem co się działo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówi się, że mężczyźni szukają uległych żon i dominujących kochanek...? Czyżby stwierdzenie, "faceci kochają zołzy" miało solidne podłoże?

      Usuń