niedziela, 20 listopada 2011

Nocą

Przyszedłeś do mnie dzisiejszej nocy. Cichutko skryłeś się tuż obok. Pomyślałeś kiedyś, że aż tak bardzo można pragnąć zwykłego dotyku? Miękkość Twojej dłoni ogrzewała spragnione ramiona, zapamiętywałam każdy ruch, uczyłam się go na pamięć, byle tylko nie zapomnieć tego uczucia. Tamten dreszcz, spowodowałeś z rozmysłem, poczęstowałeś niezwykłym pragnieniem, choć nie o tę pieprzoną fizjologię przecież chodzi.
Czy masz pojęcie jakie to uczucie przez chwilę stać się częścią jednego ciała? Wbić się w oddech, kiedy Ty próbujesz go zaczerpnąć? Położyć rękę na policzku i nabrać pewności, że nic złego już uwieść Cię nie zdoła.Wciąż niby dwie osoby, a jednym ciałem, jedną myślą naznaczone. Układam głowę na poduszce w poszukiwaniu Twojego zapachu, kto nazwał tę misterną jedność seksem?!
Sekunda po sekundzie szybciej łykasz powietrze,a ja i w tym próbuję Ci wtórować. Szepniesz coś o wyjątkowości tej ulotnej chwili i przepadasz, wsłuchując się w Morfeusza opowieści. Usiłuję wypatrzyć pod opadającymi powiekami tę część mnie, którą dopiero co skradłeś. Przed snem przywołuję westchnienia do porządku, przecież obok mnie jest najważniejsze lustro moich pragnień.
Budzi mnie bezlitosna codzienność, mój wybawiciel i oprawca jednocześnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz